W tym roku udało mi się wyskoczyć dwa razy do Warszawy i dwa razy wpadłem na Cmentarzysko Zapomnianych Książek w podziemiach Biblioteki UW. Szczególnie owocna była pierwsza wizyta - latem. Wtedy też przywiozłem ze sobą kilka przedwojennych książek, a jedną z nich było „Czarne na białym” Michaiła Iljina (1896–1953) . To publikacja raczej skromnych rozmiarów - liczy sobie zaledwie 150 stron, w dodatku z całkiem dużą czcionką i ilustracjami. Niestety, nie udało mi się ustalić, kto jest ich autorem. W każdym razie sama książka jest opowieścią o… książkach. O historii słowa pisanego.
To nieprawda, że w czasach PRL nie było konkurencji w branży wydawniczej. Była - choć miała zupełnie inny charakter niż współczesna. Państwowe oficyny wydawnicze (a wówczas inne po prostu nie istniały) konkurowały ze sobą o czytelników. Dlatego powstały choćby trzy poważne serie science fiction w trzech różnych wydawnictwach. Rywalizacja toczyła się także w dziedzinie literatury podróżniczej. W 1956 roku zadebiutowała seria Iskier „Naokoło świata”, a trzy lata później Czytelnik wystartował z serią „ Z żaglem ” .