No dobra, to teraz będzie smaczek dla lokalsów z Torunia. Chodząc po książkowych kiermaszach albo buszując po internetowych antykwariatach, bardzo często wypatruję książek lokalnych. Wiecie, takie przysmaki dla lokalnego patrioty, który siedzi we mnie od lat. A skoro za bardzo mi nie przeszkadza, a czasem nawet pomaga, to go nie wyganiam. W sumie jest niegroźny, więc… niech sobie żyje. Dzięki temu zwróciłem uwagę na książkę "Toruń 1945–1955" autorstwa Adama Felskiego (1911–1982), wydaną przez Komitet Miejski Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej w Toruniu . Powiem szczerze: nie do końca wiedziałem, co kupuję – poza tym, że to publikacja o moim mieście. Gdy jednak zacząłem ją przeglądać w domu, od razu okazało się, że to propagandowy ściek w najbardziej nachalnej, cuchnącej formie. I nie trzeba specjalnie szukać, żeby się o tym przekonać. Ot, weźmy sobie choćby to wymowne zdanie, w którym Felski opisuje okres II Rzeczpospolitej: „Toruń w okresie międzywojennym stał się ...